Ok, powiedzmy to sobie szczerze i otwarcie na dzień dobry, jak na dorosłych ludzi przystało: nasze pokolenie nosi w sobie tę niepodważalną pewność, że zasługujemy na dobre życie. Że skoro posiadamy w domu żarówki energooszczędne i płacimy podatki na czas, należy nam się dostatni byt, tak po prostu.
A właśnie, że nie.
Elan Gale w swojej najnowszej książce „Nie jesteś taki zajebisty jak ci się wydaje” za włosy ściąga do parteru współczesne myślenie: jesteś wyjątkowy, możesz wszystko. Już na wstępie zaznacza, że nie możesz być kimś wspaniałym, skoro swoim pierwszym działaniem na świecie sprawiłeś możliwie najwięcej bólu osobie, która najbardziej cię pokochała. W specyficzny sposób informuje, że tak naprawdę nic ci się nie należy i na wszystko musisz sobie ciężko zapracować. O!
(…) możesz sobie pozwolić na narzekanie, że twoje latte wystygła, zamiast przymierać głodem, jak większość twoich przodków, ale tak naprawdę ŻYJESZ NAJLEPSZYM ŻYCIEM, JAKIE MÓGŁBYŚ MIEĆ!
Autor w charakterystycznym dla siebie, ironicznym stylu podkreśla, w jaki sposób media społecznościowe zmieniły nasze myślenie o sobie samych; jak uzależnieni od ciągłego poklasku, nie potrafimy odnaleźć się w codziennych, życiowych sytuacjach, w których nikt nie daje lajka za dobrze zaparkowany samochód albo dobrze zrobioną pracę (pfff, bez sensu).
Przyznam, że lektura tej książki była dla mnie ogromną przyjemnością – to miłe przeczytać coś z kategorii rozwoju osobistego, ale bez tego całego coachowskiego bełkotu. Gale motywuje, ale na swój sposób – proponuje, by – zamiast czekać na idealną chwilę – nauczyć się korzystać ze swoich słabości – posadzić je obok siebie na kanapie i powiedzieć im „dziękuję”; negatywne emocje zacząć zamieniać w działanie (wkurza cię sukces innych? Zamiast siedzieć w domu i złościć się, że masz gorzej, zmobilizuj się, by ich prześcignąć).
Czas na chwilę szczerości. Tak jak podczas kolonoskopii z początku może być trochę nieprzyjemnie, ale nawet jeśli czujesz teraz ból dupy, to tylko znaczy, że WSZYSTKO idzie dobrze.
To nie jest kolejny poradnik, który powie Ci, że jesteś wspaniały i wyjątkowy i że możesz wszystko. To nie jest też książka z rodzaju tych, które będą prawić ci tyle komplementów, że równie dobrze mogłyby ci zrobić loda.
Czytając książkę tego zwariowanego człowieka ze Stanów nie raz i nie dwa, poczujesz się niekomfortowo. To uczucie zniknie jednak szybko wraz z kolejnymi stronami, na których skumasz, o co w tej filozofii tak naprawdę chodzi.
Ja przeczytałam książkę w jeden wieczór – napisana jest tak świetnym i lekkim językiem, że czyta się właściwie sama. Wynotowałam sobie także sporo cytatów, z których mam zamiar korzystać od dziś, bo jak ostrzega autor: możesz umrzeć dosłownie w każdym momencie.
Książkę kupicie TUTAJ.
Jeśli ją przeczytacie, dajcie mi znać, czy podobała Wam się równie mocno, co mi.
Partner wpisu: Wydawnictwo Feeria
Tekst: Magdalena Kostyszyn
Zdjęcie: Żaneta Hajnowska