Zapraszam Was do nowego cyklu, w ramach którego raz w miesiącu będę prezentować Wam jedną z czytelniczek ChPD. Obserwuje mnie tak wiele wspaniałych, inspirujących i odważnych dziewczyn, że żal byłoby nie pokazywać ich reszcie świata.
W pierwszym odcinku, zapraszam do wysłuchania Majki, na co dzień mieszkanki Walii, która kiedyś była ofiarą przemocy domowej, a dziś sama pomaga potrzebującym kobietom.
MAJA, jesteś wielka.
_______
O takich jak ona, mówią: zaradna, przebojowa, pyskata. O takim, jak jej ex-mąż: inteligentny, szarmancki, z dobrej rodziny. Co poszło nie tak?
Osiem lat temu, Maja Padfield porzuciła swoje wrocławskie życie na rzecz malowniczej Walii. Nie planowała emigracji, życie zaplanowało ją za nią. Wrocław, smog, małe dziecko, nielimitowane godziny w pracy, problemy w związku. Wyjazd za granicę miał być świeżym startem, okazją do naprawienia tego, co zdążyło się zepsuć, wejściówką do lepszego świata. Wyjazd w nieznane okazał się jednak idealną przepustką dla przemocy domowej.
Miał być walc na plaży. Był szantaż, obwinianie, wyzwiska.
Miał być nowy start. Była pustka, samotność i depresja.
- W Swansea, na przepięknym półwyspie Gower, rozegrał się koszmar mojego życia. Gdzie mój książę, mój wspaniały mąż, który kiedyś patrzył we mnie jak w tęczę i uczył tańczyć walca na plaży przy zachodzie słońca, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, powoli zmienił się w mojego kata.
Maja z mętlikiem w głowie, paraliżującym strachem i 4-letnim dzieckiem na rękach, postanowiła uciec. Powiedzieć łatwo, trudniej zrobić, szczególnie jeśli nie masz obok nikogo, kto mógłby wyciągnąć do Ciebie swoją przyjacielską dłoń. Udało się, dzięki Women’s Aid, jednej z największej w UK organizacji zajmującej się pomocą kobietom będącym ofiarami przemocy domowej.
- Miałam ogromne szczęście, wielu bardzo życzliwych Walijczyków mi pomogło, ale najbardziej instytucja, do której mnie wysłali: Swansea Women’s Aid. To było miejsce magiczne, gdzie wysłuchały mnie wysłuchały mnie cudowne kobiety, uwierzyły we mnie i zaczęły działać w moim imieniu wtedy, kiedy sama nie potrafiłam walczyć o siebie. Potem był Freedom Programme, który zmienił mnie na zawsze i po którym wiedziałam jedno: to jest właśnie to, co chcę robić w życiu. Chcę tam pracować, chcę pomagać innym, pogubionym, załamanym kobietom.
I choć w oddziale w Swansea Women’s Aid odrzucili ją trzy razy, w końcu dopięła swego i dostała pracę marzeń. Na co dzień pomaga innym kobietom, bierze udział w interwencjach, prowadzi programy i warsztaty pomagające odbudować pewność siebie kobietom doświadczającym przemocy domowej. Na jej warsztaty przychodzą dziewczyny i kobiety z każdego zakątka świata, mówiące różnymi językami i reprezentujące często skrajne przekonania kulturowe. A mimo to, kiedy zaczynają opowiadać swoje historie, wszystkie uświadamiają sobie, że przemoc jest uniwersalna. Występuje wszędzie…
Córka myśli, że jest superbohaterką – na budynku firmy, ze względów bezpieczeństwa nie ma żadnego szyldu ani nawet banneru z pełną nazwą. W pracy Mai nie ma bonusów, karnetu do siłowni i premii. Jest za to bezcenna satysfakcja z metamorfoz kobiet, którym na co dzień może pomóc.
- Jestem teraz silniejsza, bo wiem, że życie może mnie zgiąć, ale nie złamać, że wszystko co mam zawdzięczam sobie, a moja pewność siebie jest teraz większa, niż kiedykolwiek. Przede wszystkim jestem szczęśliwa. Po odejściu od męża, w końcu nabrałam rozpędu, zrobiłam prawo jazdy, zaczęłam się szkolić, zdobyłam pracę marzeń, i to w obcym kraju. Mam szczęśliwa córkę i męża który uważa, ze mogłabym rządzić światem!
KONTAKT DO MAI: majapadfield@gmail.com