FOBIA SPOŁECZNA W 6 PRZYKŁADACH OD CZYTELNICZEK

Marek Hłasko pisał, że „ludzie dzielą się chyba tylko na tych, którzy lubią jabłka, i na tych, co nie znoszą jabłek”. Pójdę o krok dalej, mówiąc, że różnimy się od siebie tym, że niektórzy z nas w small talki wchodzą jak w masło, a inni zażyłą znajomość podejmują raczej z czterema ścianami własnego domu, niż z homo sapiens.

To ja jestem tą dziewczyną, która na imprezach najlepiej spędza czas w towarzystwie jedzenia.

I ja, dziękuję światu za introwertyków. Szczególnie, jeśli pracują w Uberze.


PRZYKŁADY FOBII SPOŁECZNEJ NA PODSTAWIE KOMENTARZY CZYTELNICZEK GRUPY „POZAMIATANE”:

♂ Czekam, aż wszyscy pójdą sobie z klatki schodowej, żeby móc wyjść z domu // MAGDA

☾ Dziękuję wszechświatowi za ekrany w McDonaldzie, i apki do zamawiania jedzenia. Odkąd to odkryłam, nie zamówiłam jedzenia u żywej osoby // WIOLETTA

☿ Najgorsze jest dzwonienie gdziekolwiek. Wybieram numer i trzymam kciuki, żeby nikt nie odebrał // KATARZYNA

♀Płacę tylko kartą, bo wydanie reszty to dla mnie za duża interakcja społeczna // MAJA

 ❤ Byłam kiedyś w takim barze w Berlinie, gdzie obsługa nie tylko miała wręcz zakaz zabawiania cię small talkiem, ale prawie w ogóle się do ciebie nie odzywała. Jest to jedno z moich najpiękniejszych przeżyć urlopowych // GOSIA

✯ Jestem introwertykiem na trzeźwo i ekstrawertykiem po alkoholu// KAROLINA


Tekst: Magdalena Kostyszyn

Foto: Stocksy