Darek jest ojcem od roku. Ciąża jego żony była wyczekiwana i planowana, o zajście starali się dwa lata. Jeszcze zanim na teście ciążowym pojawiły się dwie kreski, Darek z Kaśką mieli już wybrany kolor do pokoju dziecka, a wyprawka była praktycznie skompletowana. Wraz z dwoma kreskami pojawiły się kreski w życiu codziennym.
Żona wyjątkowo trudno przechodziła ciążę. Na początku poszedł na urlop, potem na L4 – dla zdrowia żony i w trosce o jej ciążę. Niestety wolne dni szybko się skończyły i szef dał do zrozumienia, że Darek w ciąży nie jest, więc „niech Pan, Panie Dareczku przestanie kombinować, bo trzeba będzie wyciągnąć konsekwencje”. Wrócił do pracy.
Przy porodzie był, bo oboje tego chcieli. Moment przyjścia córki na świat wspomina jako najpiękniejszy w życiu. W domu był przez miesiąc – z urlopu nic już nie zostało, wolne „na dziecko” też się skończyło. Chociaż mimo powrotu do pracy starał się jak najbardziej aktywnie uczestniczyć w życiu dziecka, napotykał przeszkody. „Kochanie, weź małą i ją uśpij”, słyszał. Nie mijała jednak minuta, żona była już obok przy łóżeczku z pretensjami, że nie tak się usypia. „Darek, jak Ciebie nie ma, to ja tworzę z małą rutynę i nie możesz nam jej psuć, jak przychodzisz”. Robił, jak żona sobie życzyła. Ale zazwyczaj nie tak. Kiedy przychodziła rodzina, wszyscy zachwycali się małą, z żoną o sposobach przystawiania do piersi czy rozstępach potrafili rozmawiać bez końca. Darek siedział i przytakiwał, miał wrażenie że jego największy wkład w dziecko to to, że je „zrobił”. Nikt nie pytał go o porady ani zdanie. Kiedy ktoś wystosowywał w jego stronę komplement, Kaśka zaraz ucinała, że przecież to ona cały dzień z dzieckiem siedzi, a jak Darek przyjdzie to przecież ani nie nakarmi bo cycków nie ma, ani nie wie co robić, bo nie ma to jak kobiecy instynkt. Wszyscy przytakiwali. Mała od początku spała przez większość nocy z nimi w łóżku, sporadycznie w swoim. O jakiejkolwiek bliskości nie było mowy. Pewnie, że wiedział że może tak być, ale brakowało mu bliskości.
Nie jest łatwo, kiedy przez 8 godzin płacz dziecka z kolką wrzyna ci się w uszy, to nie ulega wątpliwości. Nie jest też łatwo, kiedy po 8 godzinach pracy pierwsze, co dostajesz po przyjściu do domu, to dziecko do ręki.
Dzielnie dajesz sobie z tym radę, kiedy nagle przychodzi taki jeden dzień, gdy siadasz na łóżku albo patrzysz w sufit i po prostu nic Ci się nie chce.
Nikt nie czuje się dobrze, kiedy musi pracować, żeby rodzina mogła coś jeść i opłacić rachunki, a po pracy słyszy że za mało uczestniczy w życiu dziecka. Całe życie wywraca się do góry nogami, ale o tyle, o ile kobieta ma prawo czuć się źle odkąd pojawiło się dziecko, o tyle mężczyzna ma stać dzielnie niczym rycerz, znosząc wszystko. I nie chcę być zrozumiany źle – mówi Darek – oboje zdecydowaliśmy się na dziecko, wiedzieliśmy jak to będzie prawdopodobnie wyglądało. Ale o tyle o ile kobieta ma prawo okazywać słabość, o tyle mężczyzna ma mieć twardą dupę bez dwóch zdań.
Nie Ty rodziłeś, nie Ty nosiłeś ciążę, nie Ty karmisz.
Gdyby nie kolega, który łykał przy mnie tabletki i zapytałem na co one są, w życiu nie dowiedziałbym się, że jest coś takiego jak męska depresja poporodowa. Jak poporodowa, jak nie rodziłem? Sama nazwa brzmi tak, że koledzy z pracy ze śmiechu by się przekręcili, jakby usłyszeli.
Poszedłem po leki, za namową lekarza wybrałem się także z żoną na terapię dla par.
Rola matki jest trudna, pełna poświęceń, ale my ojcowie też czasem czujemy się źle. Dajcie nam, facetom szansę na uczucia i słabości. Im lepiej będziemy sobie z nimi radzić, tym lepszymi ojcami będziemy dla naszych dzieci.